+6
pytosz 11 kwietnia 2015 18:24


Poniżej link do filmowego skrótu z pobytu na Malediwach + trochę Belgradu, Kolombo, Dubaju i Abu Dhabi. Najlepiej w ustawieniach pod filmem wybrać opcję 1080p HD i oczywiście pełen ekran. Rajsko zaczyna się robić gdzieś w połowie filimku;) Wszystko trwa 20 minut i nie jest raczej nudno.

!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
http://youtu.be/ApAwXYYwU5Y
!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Witam, Nasz pomysł na wycieczkę zrodził się od promocji odnalezionej na stronie "FLY4FREE" dotyczącej przelotu z Warszawy do Abu Dhabi za około 600 zł od osoby (linie Air Serbia z przesiadką w Belgradzie). Wiedząc o tym, że Emiraty są dobrą bazą wypadową na dalsze loty do Azji postanowiliśmy spełnić swoje największe podróżnicze marzenie czyli zobaczyć rajskie wyspy Malediwy. Lot z Abu Dhabi do Male (stolica Malediwów) z przesiadką w Kolombo (Sri Lanka) odbyliśmy liniami lotniczymi Sri Lankan Airlines (koszt około 1300 zł). Zarówno linie serbskie jak i srilankijskie można śmiało każdemu polecić. Nawet na godzinnych lotach (WAW-BEG i CMB,MLE dostawaliśmy pełny posiłek + napoje i alkohol za darmo. Sri Lankan Airlines wprost Nas oczarowały począwszy od załogi (pierwsze zdjęcie), po serwowaną cejlońską herbatę i tablet na zagłówku każdego fotelu. Linie lotnicze, z małego śmiesznego kraju a standardem zbliżone do Fly Emirates, a gdzie w tym wszystkim jest LOT....



Lubimy w czasie podróży dużo zobaczyć i chętnie korzystamy z opcji "stopover". Tym razem udało Nam się być po całym dniu w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Sri Lance pół dnia w Serbii. Łącznie złożyło się to na 8 lotów, trochę męcząco, ale gdy tylko możemy coś zobaczyć wtedy o takich rzeczach zapomina się;]

Zjednoczone Emiraty Arabskie (Abu Dhabi + Dubaj) - byliśmy tam rok temu na 6 dni w drodze do Tajlandii, więc w tym roku mając jeden dzień do wykorzystania ograniczyliśmy się do przejazdu wypożyczonym samochodem z Abu Dhabi do Dubaju i zobaczenia miejsc, które najbardziej utkwiły Nam w pamięci: Wielki Meczet Sheikh Zayed, port Dubaj Marina, Burj Khalifa, hotel Burj Al Arab i oczywiście najlepsza na świecie Butter Chicken i Tikka Masala u Pakistańczyka w starej części miasta.

Dubaj & Abu Dhabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie):





Sri Lanka - tu zdążyliśmy zobaczyć tylko stolicę Kolombo bo na tyle pozwolił Nam czas, który mieliśmy do dyspozycji. Skorzystaliśmy w opcji szybkiego i taniego programu zwiedzania czyli piętrowego autobusu. Sam przejazd trwał bite 3 godziny i wydawało Nam się, że zobaczyliśmy bardzo dużo jak na tak krótki czas. Udało Nam się jeszcze pospacerować (ciężko ulicą przejść bo co chwile zaczepiają naciągacze), oraz wykąpać w basenie na dachu hotelu z widokiem na Ocean Indyjski. Przyznam, że nie chcieliśmy zostawać tu dłużej kosztem Malediwów, a po drugie słonie i małpy widzieliśmy już w Tajlandii. Jednak Sri Lanka to zupełnie niespotykana przyroda z kipiącą aż roślinnością i patrząc na stolicę w miarę rozwinięty kraj (baliśmy się, że ulice będą wyglądały jak te w Indiach). Po zakupie herbaty mogliśmy udać się w podróż w docelowe miejsce podróży... p.s. pytał kilku tubylców niezależnie i okazuje się, że najlepszą cejlońską herbatą jest Dilmah (bez problemu do kupienia w Polsce) i ważne pity nie z cytryną, ale limonką;-) Sami piją właśnie Dilmaha i uważają za najsmaczniejszą.

Kolombo (Sri Lanka):










W drodze powrotnej przesiadka w Belgradzie i pół dnia wolnego czasu pozwoliło Nam na dotarcie do najsłynniejszej budowli w mieście czyli Cerkwi Św. Sawy oraz skosztowanie tradycyjnej serbskiej potrawy Cevapici (jagnięcina) - polecam restaurację "Mala Savija" w pobliżu cerkwi. Poza tym poczułem, że jestem prawie u siebie bo już na lotnisku była degustacja rakiji, a i napotkani Serbowie w poczekalni na lotnisku jeszcze częstowali, a poprawione darmowym alkoholem w samolocie skutkowały tym, że w Warszawie wysiadłem jak po dobrej imprezie. Nadrobiłem zaległości z Malediwów gdzie jest zakaz wwożenia alkoholu i spożywania na 'tubylczych' wyspach;]

Belgrad (Serbia):




Pora na główny punkt wczasów czyli Malediwy. Przyznam, że na początku nie dałem się namówić na ten wyjazd, ze względu na zaporowe ceny w resortach i spędzanie czasu na jednej wyspie i niekończącego się plażowania, którego nie jest zwolennikiem i zawsze trudno mi jest 'wyleżeć' bo już mnie nosi;] Natomiast po zagłębieniu się w temat okazało się, że od chyba 2010/2011 roku (dokładnej daty nie znam) oprócz drogich resortów można też na Malediwach znaleźć nocleg w tzw. "Guest House" na wyspie zamieszkanej przez lokalną ludność. Dodatkowo sprawdziłem, że nie trzeba tkwić w jednym miejscu, tylko skorzystać z jednodniowych wycieczek do drogich ale i pięknych resortów, a także popłynąć na bezludny łach piachu, nurkować i snokerlować, uprawiać sporty wodne i wiele innych. To wszystko przekonało mnie, że można zobaczyć rajski zakątek świata przy czym nie rujnować się finansowo.

Male - stolica Malediwów, najmniej rajska wyspa, jednak nie tak brzydka i nieciekawa jak czytałem na niektórych forach. Przyrody mało, dużo betonu i kolorowych budynków, ale trudno się dziwić chcąc zmieścić na małej wyspy wszystkie instytucje państwowe to właśnie tak to musi wyglądać. Na pewno warto tu mieć chwilę czasu choćby ze względu na zakup pamiątek, bo wybór duży i ceny dużo lepsze niż na lokalnych wyspach, a o resortach już nie wspominając. Warto zajrzeć też na targ owocowy gdzie możemy za pół darmo skosztować świeżych lokalnych owoców.

Lotnisko jest na całkiem osobnej dosłownie wysepce z jednym krótkim pas startowym. Lądowanie to dziwne doświadczenie bo dookoła woda, a pilot ostro hamuje, żeby wyrobić się lądowaniem i nie skończyć na dnie oceanu.

Male (Malediwy):









Odwieczny problem to jak dostać się nisko budżetowo na swoją lokalną wyspę. Wynajęcie prywatnej łodzi tzw. 'speed boat' to 180 dolarów w jedną stronę. Transport publiczny jest tani bo 2 dolary od głowy, ale płynie 1 lub 2 razy dziennie, podobno często nie ma miejsc, a podróż trwa 1,5 godziny. My wylądowaliśmy o 7 rano, a lokalny transport dopiero o 15, czyli dzień w raju trochę stracony. Na szczęście są jeszcze lokalni biznesmeni, którzy zamiast łowić ryb wolą przewieź turystów. Byliśmy pierwsi, potem Pan obiecał, że jak zbierze jeszcze 8 osób to popłyniemy 'speed boat'. Trochę nerwów było bo nie wiedzieliśmy czy w ogóle i kiedy uda się popłynąć. Szczęście dopisało bo o 11 byliśmy już w podróży na lokalną wyspę z Naszymi nowymi znajomymi: para z Węgier, para z Algierii i dwóch Duńczyków;] Czas podróży do 30 minut, a koszt na parę 40 dolarów czyli 4,5 razy mniej tego co proponował hotel (w innych są podobne ceny).


Przyznam szczerze, że już po wyjściu z lotniska, potem w porcie a potem w czasie rejsu zobaczyliśmy wodę takiego koloru, że szczęka opadła, Duńczyk łapał się za głowę i kazał uszczypnąć, a to dopiero rozgrzewka przed dotarciem do raju...;]

Maafushi - lokalana wyspa o długości 1,2 km i szerokości 200 m, czyli jak na warunki malediwskie bardzo duża! Tu od razu chciałbym rozprawić się z kolejnym mitem. Wyspa często jest wyśmiewana na forach, ze względu na dużą liczbę polaków na niej oraz tego, że wyspie znajduje się więzienie i mała 'wypalarnia' śmieci. Po pierwsze polaków jest tam tylu ile innych nacji, a dużo więcej jest np. Azjatów, włochów, francuzów. Narzekanie na polaków na wyspie pewnie wiąże się z tym, że polak polakowi na wczasach wilkiem i gdzie to ja pojechałem na drugi koniec świata na tropikalną wyspę i nie jestem tu jedynym polakiem? Trzeba się z tym pogodzić, że Polacy szczególnie młodzi podróżują dużo i spotkamy ich wszędzie na świecie. Odpowiednie nastawienie i można się fajnie z drugą parą dogadać i np. wynająć coś taniej itp. Może już taka Nasza narodowa cecha, że na polaka na tropikalnych wczasach patrzymy spodełba a np. włosi z całej wyspy potrafią zebrać się w jednym miejscu na plaży, rozmawiać i śmiać się od rana do wieczora. Maafushi stało się znane w Polsce bo z tego co pamiętam, mieszkała tu Polka, która prowadziła bloga, druga była tu na wczasach i też nakręciła o tym bloga i tak dalej. Mój wybór padł na Maafushi bo właśnie z tych filmików dowiedziałem się, że to dobra baza wypadowa do wycieczek do resortów, a trzeba pamiętać o tym, że transport wodny czyli tzw. "speed boat" są tu bardzo drogie i warto pamiętać o tym, żeby atrakcje mieć blisko swojej wyspy. Druga rzecz to więzienie... jakbym nie przeczytał o tym wcześniej na forach to nie wiedziałbym, że tam w ogóle jest. Znajduje się ono na końcu wyspy odseparowane od reszty i nie ma tam po co iść, bo część hotelowa znajduje się dokładnie na drugim końcu i to jest Nasz obszar poruszania się. I tu znowu na polskich forach ludzie wypisują najczęściej Ci, którzy tu nigdy nie byli, że jaka to rajska wyspa skoro jest więzienie. Moim zdaniem obiekt administracji publicznej jak każdy inny i gdzieś musi być. Czy jak w Polsce w mieście mamy więzienie np. w Warszawie, Wrocławiu itp. mówimy, że przez to jest to brzydkie miasto? No raczej nie, nie zwracamy uwagi, natomiast tu już kogoś boli. A potem piszą, że prawdziwe Malediwy to resorty, tylko piszą to Ci, którzy tu nawet nie byli. Bo ktoś jak wydaje na tygodniowe wczasy w porządnym resorcie 5 gwiazdkowym jakieś 40-50 tys. złotych (łatwo to policzyć skoro za noc płacimy 4-5 tys. złotych) to na pewno nie udziela się na forach i nie pluje jadem.

Co do Maafushi to jak dla mnie tropikalna wyspa, gdzie życie wygląda zupełnie inaczej niż to, które znamy. Wydaje się, że ich jedynym zmartwieniem jest to, że raz na jakiś czas rozwalą się japonki, a z tych poważniejszych przejdzie tsunami (najwyższy punkt państwa to 1m...). Tubylcy są przeuroczy, wiecznie uśmiechnięci, bardzo pomocni, a przynajmniej w Naszym hotelu, mimo, że to nie resort, skakali wokół Nas jak nigdzie indziej na świecie gdzie byliśmy. Inni tubylcy mijani na ulicy sami z siebie się uśmiechają, dają się fotografować, a co najważniejsze nie są w żaden sposób nachalni! Baliśmy się trochę bo kraj islamski, zakaz picia alkoholu na wyspie i rozbierania się na plaży. Co do alkolholu to w resortach nie było z tym problemu, natomiast na wyspie jest patent bo według prawa nie można go spożywać na wyspie w promieniu 1 km od wyspy. Można więc dostać się na łódkę i też pić dowoli odpływając ten 1 km od brzegu;] Osobiście przeżyłem bez codziennego picia alkoholu, bo to chyba nie jest najważniejsze na wczasach. Co do plażowania to najładniejsza plaża jest tzw. 'publiczna' czyli śmiało kobiety mogą rozebrać się do bikini nie obrażając żadnych uczuć religijnych. Tu też narzekania rodaków na forach, że co to za rajska wyspa jak kobieta, może się tylko rozebrać na wyznaczonej plaży. Tak na prawdę to najładniejsze miejsce do plażowania na wyspie i rozbieranie się gdzie indziej nie ma raczej sensu. Na spacer po wyspie można zawsze wziąć przewiewną bluzkę, krótkie spodnie i problem rozwiązany. Zresztą i tak tu raczej nikt nie będzie Nam robił problemów, ludzie są otwarci na turystów bo z tego żyją i zupełnie inaczej zachowują się niż muzułmanie z np. z Emiratów Arabskich. Wobec tego rajska wyspa pozostaje rajską i nie przeszkadza w tym na szczęście islam.

Życie na Maafushi (Malediwy):

















Nasz hotel 'White Shell Beach and SPA' mogę tylko polecić. Pokój zbudowany 2-3 lata temu, wszystko nowe, dwuosobowy pokój z małym tarasem i pięknym widokiem na plażę i wodę (odległość 50 m od brzegu), do tego śniadanie wliczone w cenę. Koszt pobytu na 8 nocy to jakieś 2000 zł osoby (po 1000 zł od osoby). Wydaję mi się, to niewygórowana cena jak na takie położenie hotelu i standard w Nim panujący. Dodatkową atrakcją była starsza część hotelu położona w zasadzie na plaży. To jedyny hotel na wyspie, który ma swoją małą urokliwą prywatną plażę położoną tuż obok publicznej. Mieliśmy zawsze swoje leżaki i góra 2-3 pary sąsiadów. Cisza, spokój, widok na błękitną wodę i można tak bez końca leżeć pod palemką.

Hotel 'White Shell Beach and SPA' + hotelowa plaża:













Wieczorami, gdy turyści wracali z wycieczek wyspa ożywiała się, każdy bar ustawiał stoliki z krzesłami przy wodzie i plaży i można było coś smacznego zjeść we dwoje. Obiad lub kolacja dla dwojga to koszt około 30 dolarów. My raczej korzystaliśmy z obiadokolacji, a jak wracaliśmy z resortu to już nie potrzebowaliśmy nic więcej do końca dnia.

Podsumowując jeśli ktoś zastanawia to na prawdę warto wybrać się na wyspę tubylczą taką jak Maafushi czy jej podobne. Można tam spędzić cały urlop lub potraktować jako bazę wypadową do wycieczek. My wybraliśmy opcję pół na pół. Wycieczki do resortów były bajeczne, ale to na wyspie wśród tubylców czuliśmy się wspaniale, pozytywna energia mieszkańców przełożyła się na Nasze samopoczucie. Zdążyliśmy się też zaprzyjaźnić z kilkoma innymi parami z całego świata. Ostatnio obliczyłem, że nie licząc drogich wycieczek do resortów to wczasy tygodniowe na tubylczej wyspie i uwzględniając promocyjny lot to jakieś 6 tys. - 7 tys. złotych czyli lepsze europejskie czasy z biura podróży, a na prawdę warto.

Wracając do resortów to moim zdaniem warto odłożyć trochę pieniędzy i zobaczyć ten "raj w raju". Na Malediwach nie ma tzw. miejsc do zwiedzania i można jako atrakcję turystyczną potraktować resort 4 czy 5 gwiazdkowy. Wycieczki polegają na tym, że rano zawożą do resortu, tam przejmuje obsługa danego hotelu, a potem późnym popołudniem albo wieczorem na umówioną godziną przypływają po Nas i zabierają. Koszt wizyty w najdroższym 5 gwiazdkowym resorcie to 400 dolarów na dwie osoby. Wydaj się dużo, ale sam transport 'speed boat' w tym kosztuje od 60 do 120 dolarów na parę. Dodatkowo z tej kwoty 400 dolarów mamy do wydania 200 dolarów, na jedzenie, picie i inne atrakcje. Wydać jest nie trudno po piwo corona potrafi kosztować 8 dolarów, a lepszy drink 12 a nawet 15 dolarów. Inaczej się do jednak liczy, skoro i tak zapłaciliśmy a jak nie wydamy to przepadnie.

Kandooma Holiday Inn Resort:















Ogólnie byliśmy w dwóch ekskluzywnych resortach 4 i 5 gwiazdkowym (w jednym częstym gościem jest Phil Collins). Poza tym byliśmy w jednym resorcie o niższym standardzie, ale słynącego z dzikiej przyrody, wydzielono nam Naszą prywatną plaże i naprzeciwko niej w zasadzie prywatną wyspę ( w ciągu dnia widzieliśmy jeszcze tam 2-3 pary). Bajer polegał na tym, że goście resortowi byli w innej części wyspy, a my jako goście mieliśmy swoją strefę. Oczywiście można było przejść się po całej wyspie z wyłączeniem wchodzenia komuś do domku, ale to nie powinno dziwić;] Podobnie było w innych resortach, obsługa bardzo pomocna, traktowali Nas jak normalnych gości. Ostatnim resortem była wyspa słynąca z najlepszej wody do snokerlingu. 20 metrów od brzegu była piękna rafa gdzie można było spotkać kolorowe rybki, żółwie, a w dalszej perspektywie płaszczki i małe rekiny. Dużego nie spotkałem i całe szczęście;]

Antantara Dhigu Resort:

















Za wszystkie wycieczki zapłaciliśmy łącznie 4 tys. złotych. Domyślam się, że na wycieczki fakultatywne w Europie wydałbym połowę mniej, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że noc w resorcie, którym byliśmy zaczyna się od 4 tys. w górę, więc w tej cenie byliśmy w 4 resortach i mogliśmy korzystać z ich atrakcji i udogodnień.

Rihiveli Resort:









Ogólnie wczasy na Malediwach uważamy za najlepsze do tej pory. Widoki, woda i plaże urzekają, nie mogliśmy się napatrzeć, stały opad szczęki gwarantowany. Dodatkowo zachwycili Nas tubylcy ich pełen luz i podejście życia, a także podejście do Nas jako gości. Byliśmy w krajach gdzie bycie miłym wynikało z chęci wyciągnięcia od Nas pieniędzy, tu wydawało się to naturalne i nikt żadnych napiwków nie chciał, ani nie wystawiał ręki, mimo, że obsługa hotelowa była na każde zawołanie. Polskie hotele pod tym względem są lata świetlne za małymi wysepkami na oceanie indyjskim.

Resorty to natomiast miejsca jak ze snu, gdzie nie spojrzeć tam jest pięknie, człowiek może zaznać prawdziwego luksusu, a opcja wycieczki do resortu jest znacznie tańsza niż nocleg. Daleki jestem od teorii również przeczytanej na polskim forum, że prawdziwe Malediwy to tylko resorty, że Maafushi to nie Malediwy itp. Piszą to Ci, którzy nawet tu nie byli, tylko czytają opisy w internecie. Ok jak Cię stać na wakacje za 50 tys. to jedź i nie marudź. Maafushi jest wystarczająco rajskie i piękne, żeby tu dotrzeć i mało jest równie pięknych miejsc na świecie. W połączeniu z tubylcami nie będzie Wam się chciało stąd wyjeżdżać. Resorty są piękne i na pewno warto odłożyć pieniądze, żeby chociaż jeden zobaczyć i też nie szedłbym w zaparte super nisko budżetowych wczasów i z dala od resortów bo to największa atrakcja Malediwów i będąc już tutaj warto poświęcić trochę pieniędzy i zobaczyć to na własne oczy.

Filhalholi Island Resort:








Wszystkim serdecznie polecamy Malediwy bo to piękne miejsce z jeszcze piękniejszymi ludźmi. Trudno Nam teraz jest sobie wyobrazić, że gdzieś indziej mogą być ładniejsze wyspy, plaże, a woda ma ładniejszy kolor. Boimy się też, że jadąc teraz gdziekolwiek, będziemy mieć skrzywienie i patrzeć na inne plaże przez perspektywę Malediwów i będziemy bardzo wybredni;p

Nie wierzyłem trochę zdjęciom z internetu, że być może to wszystko przereklamowane, ale teraz mogę śmiało napisać - MALEDIWY TO RAJ NA ZIEMI!

p.s. całe wczasy wyniosły nas 10 tys. na dwie osoby i były to moje najlepiej wydane pieniądze;-)

Dodaj Komentarz

Komentarze (37)

wercia2222 12 kwietnia 2015 22:50 Odpowiedz
Ciekawa relacja i ciekawe opinie. Mimo wszystko Waszą opcję można jeszcze sporo obciąć, sam lot na Malediwy też nie należał do najtańszych, choć był tani. Za 1600 w obie strony da się śmiało polecieć (co prawda bez Dubaju, najczęściej z Moskwą Aeroflotem :) Trochę to są jednak dla mnie przesadzone ceny. Cała rzecz w tym żeby poczekać na tą łódkę za 2 dolary, a nie uznawać za "okazję" podróż 20 razy droższą za 40 dolców. Serio? "Nie licząc drogich wycieczek do resortów to wczasy tygodniowe na tubylczej wyspie i uwzględniając promocyjny lot to jakieś 6 tys. - 7 tys. złotych" - to nijak nie zachęca, mocno przesadzona cena jak za "niskokosztowy" wyjazd, tym bardziej że da się znacznie taniej polecieć i polować na tanie łódeczki i zobaczyć sporo tamtego świata. Była tu relacja nightsight - byli za 2700 zł za osobę za całą wycieczkę z lotami i wszystkim i da się zejść ponoć i do okolic 2000 - z niektórymi noclegami na plaży co prawda ale czego chcieć więcej w raju? To jest dopiero przygoda.
garuda88 13 kwietnia 2015 05:35 Odpowiedz
Ty tak na serio piszesz? Byłaś w ogóle na Malediwach, czy tylko swoją opinię na podstawie zasłyszanego piszesz? Miał zaoszczędzić parę złotych, żeby polecieć Aeroflotem i siedzieć albo spać na lotnisku W Moskwie (wyjście wiąże się z kupnem wizy)? Świetna opcja czekać na łódź publiczną kilka godzin i tracąc tym samym czas na cieszenie się wakacjami. Gdyby łódź była kolejnego dnia to też byś czekała? Najpierw odwiedź ten raj i przekonaj się jak jest tam naprawdę. Pewnie, że można pojechać za 2 tyś., ale jaki jest w tym sens? Mam swoje wakacje spędzić pływając po kilka godzin publicznymi łodziami, żeby tylko zaoszczędzić? Jeśli ktoś wybiera się do raju to chce, żeby było jak w raju. Tutaj autor relacji poczuł się jak w raju i to jest najważniejsze, a nie że przepłacił, bo ja wcale tego tak nie odbieram. Ceny resortów i podatki nie są negocjowalne, bo to nie targ w Maroko. Sam byłem w marcu na Malediwach i zapłaciłem zdecydowanie mniej, ale taka jest rzeczywistość w tym miejscu.
garuda88 13 kwietnia 2015 05:48 Odpowiedz
To mega oszczędzanie to jakaś choroba. A póżniej człowiek siedzi na Malediwach i słucha narzekania m.in. naszych rodaków jakie te Malediwy są słabe, jakie to wszystko drogie i nieopłacalne. Ludzie przeczytali opinię, że wcale nie musi być drogo i uwierzyli, że spędzą czas na Malediwach za 100 zł. A póżniej zdziwienie, że na wyspie nie ma resortu, że plaża mała, że nie ma rafy i nikt nie przynosi darmowych drinków. Spotkałem sporo Polaków na Maafushi i poziom ich narzekania na wszysto bił wszystkie rekordy. Cała ta gonitwa za oszczędnościami przekracza już wszystkie granice absurdu.
tomasz-sitnik 13 kwietnia 2015 09:03 Odpowiedz
Wercia 2222 widziałem tą relację. Nie rozumiem jak można zejść do kosztów 2000 ja ich lot kosztował 1600 zł a każdy obiad na wyspie to wydatek prawie 30 dolarów na dwie osoby. To chyba faktycznie spanie na plaży i żywienie się powietrzem. Moim zdaniem nie da się być na Maafushi taniej niż 5-6 tys. śpiąc tydzień w zwykłym hotelu i oszczędzając nawet na posiłkach i nikt nie przekona mnie, że może być inaczej, to niemożliwe! Samolot promocyjny, o którym piszesz to 3200, hotel na tydzień najtańszy jakiś to 1500 zł to już masz 4700 zł, a gdzie jedzenie i napoje w tym wszystkim? Specjalnie dałem swoją relację, żeby pokazać nie najtańszy wyjazd, ale też nie najdroższy. Moim zdaniem warto zebrać dodatkowe fundusze i pojechać do choćby jednego bo to główna atrakcja Malediwów. Uważam, że nic nie przepłaciłem, organizowałem wszystko sam i przez Polskie biuro podróży 10 dni w słabym resorcie to 26tys. na dwie osoby plus dodatkowe atrakcje to jakieś 30 tys., ja zapłaciłem 10 tys. a to jest różnica
tomasz-sitnik 13 kwietnia 2015 09:12 Odpowiedz
co do łódki to byliśmy w Male o 7 rano, publiczna łódka o 15 (bez gwarancji miejsce, bo często dla białych miejsce nie ma, zmuszając ich do szybiej łódki za 180 dollarów, czyli na Maafushi już na zachód słońca byśmy byli i dzień w raju w plecy, bo Male nim nie jest. Dlatego opcja płynąć z rana i nie za 180 tylko 40 i mieć dodatkowy dzień w raju to był dla mnie dobry interes. Nie pojechałem tam, żeby bić rekord w oszczędzaniu tylko żeby czerpać z Malediwów jak najwięcej w cenie 3 razy tańszej niż przez biuro podróży. Cena z poprzedniej relacji to na dwie osoby 5200 (2x2700), u mnie bez resortów jakieś 6000 faktycznie przepaść cenowa!!!! Zejść do 2000 tys. to za biurkiem w Polsce będąc optymistą, ja tak np. mam przed każdym wyjazdem a potem rzeczywistość jest inna na miejscu...
tomasz-sitnik 13 kwietnia 2015 09:13 Odpowiedz
Mimo wszystko pozdrawiam i cieszę się, że relacja zaciekawiła. Może trochę inaczej myślimy o podróżowaniu, ale najważniejsze to się pięknie różnić pozdrawiam!;]
wercia2222 13 kwietnia 2015 18:23 Odpowiedz
tomasz-sitnikco do łódki to byliśmy w Male o 7 rano, publiczna łódka o 15 (bez gwarancji miejsce, bo często dla białych miejsce nie ma, zmuszając ich do szybiej łódki za 180 dollarów, czyli na Maafushi już na zachód słońca byśmy byli i dzień w raju w plecy, bo Male nim nie jest. Dlatego opcja płynąć z rana i nie za 180 tylko 40 i mieć dodatkowy dzień w raju to był dla mnie dobry interes. Nie pojechałem tam, żeby bić rekord w oszczędzaniu tylko żeby czerpać z Malediwów jak najwięcej w cenie 3 razy tańszej niż przez biuro podróży. Cena z poprzedniej relacji to na dwie osoby 5200 (2x2700), u mnie bez resortów jakieś 6000 faktycznie przepaść cenowa!!!! Zejść do 2000 tys. to za biurkiem w Polsce będąc optymistą, ja tak np. mam przed każdym wyjazdem a potem rzeczywistość jest inna na miejscu...
Napisałeś to 6-7 tysięcy jakby to było za jedną osobę, teraz to się zgadza.
wercia2222 13 kwietnia 2015 18:41 Odpowiedz
garuda88To mega oszczędzanie to jakaś choroba
Wyluzuj trochę. Nikt nie mówi o biedowaniu na wakacjach. Jestem ostatnią osobą, która by się spodziewała kurortów na Maafushi bo zanim pojadę, zbieram dokładne informacje. Chyba każdy normalny bierze zapas kasy, więc nie obeszłoby się bez ok. tysiaka na plus. Ale do cholibki, strzeliłoby mnie jakbym miała płacić 140 zł więcej, bo chcę jechać teraz, zaraz. Tak, czekałabym nawet do następnego dnia żeby zaoszczędzić ponad 140 zł bo to jednak wywalanie pieniędzy w błoto. To jest cena nocy w hotelu. Zamiast walizeczki - plecaczek i oglądasz sobie w tym czasie Male, co też ma jakieś walory, idziesz na targ, czujesz klimat, rozmawiasz z tubylcami, idziesz coś zjeść. I nie mówię o żywieniu się piaskiem i morską wodą. Cieszysz się wakacjami, uśmiechasz i nie pyszczysz na innych bo nie chcą lekką ręką wydawać 150 zł za prom. Nie trzeba być cebulakiem, żeby oszczędnie zwiedzać, co nie znaczy że nic nie zobaczyć.
garuda88 13 kwietnia 2015 19:10 Odpowiedz
Ja nie wydałem 140 zł za szybką łódź, tylko 40. W drodze powrotnej płynąłem promem publicznym. Gdybym miał tydzień na Malediwach I miałbym spędzić dwa dni w Male (zazwyczaj trzeba płynąć promem porannym) to plułbym sobie w brodę. To największa głupota lecieć na Malediwy i siedzieć w Male, które walorów nie ma żadnych. Możesz sobie dopowiadać i wymyślać jak fajnie można spędzić tam czas, ale to bzdura. zapłacenie 140 zł za szybką łódź nie jest tragedią i wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Zwłaszcza dla osoby, która wcześniej nie korzystała z takiego środka transportu. Można to wtedy potraktować jako zwykłą atrakcję.
wercia2222 13 kwietnia 2015 19:36 Odpowiedz
garuda88Ja nie wydałem 140 zł za szybką łódź, tylko 40.
140 zł a 40 to już spora różnica. Znaczy że można, targowałeś się albo znalazłeś alternatywę. Dla mnie to dorzucenie 140 zł jednak byłoby bólem. Czułabym się jak frajerka, po prostu. Dobrze, że piszesz o Male, spędzenie tam dwóch dni nie wydaje się ciekawą perspektywą, ale już kilku godzin - czemu nie. Poznajesz kraj jakim jest, od pościskanych budynków po atole. Po prostu nie napawa mnie przerażeniem spędzenie paru godzin na łażeniu po Male. No i nie tylko Maafushi istnieje, ale wiele innych zamieszkanych miejsc z noclegami. Zawsze jest więc opcja popłynięcia gdzieś indziej. Prywatni przewoźnicy oferują rejsy na sąsiednie wyspy i dalej nawet co godzinę. I nie mówię o Thilafushi czy Hulhumale, bo też są ciasne (albo zrobione ze śmieci) ale już Villingili czy Fulidhoo. Promy w przeliczeniu za jakieś 7 zł/os. Nie chodzi o to żeby oszczędzać do bólu zębów, tylko pokombinować.
garuda88 13 kwietnia 2015 20:00 Odpowiedz
Nie zawsze jest tak jak chcemy. Też chciałem płynąć na Maafushi promem publicznym, ale bilety zostały wykupione. Miałem na tyle szczęścia, że uzbierała się spora grupa osób, która także się nie załapała na prom i była uziemiona jak ja. Wspólne wynajęcie szybkiej łodzi nie uszczupliło tak bardzo mojej kieszeni. Kombinowanie to podstawa, ale jak piszę nie wszystko jest po naszej myśli. Jeśli ktoś wcześniej miał zarezerwowany nocleg, to w przypadku braku biletu na prom jest zmuszony wziąć szybką łódź. Male jest okropne. Pospacerowałem 2h i w pośpiechu popłynąłem na lotnisko. Male (setki osób/motorów/aut) + plecak + upał + wilgotność powietrza = odechciewa się wszystkiego. Przy głównych ulicach mijasz co chwilę witryny sklepowe z tym samym (sportowe ciuchy/telefony/sklepy z zabawkami). To totalnie nie moje miejsce. Gdybym miał 2 tygodnie, to z chęcią popływałbym po lokalnych wyspach na różnych atolach. Jednak promy publiczne nie pływają tak często jak piszesz.
wercia2222 13 kwietnia 2015 20:10 Odpowiedz
Prywatni przewoźnicy
Z tym "prywatni przewoźnicy" pojechałam. Po prostu są alternatywy. To nieskomplikowane - nazywa się tubylec z łódką. Przewozi tu i ówdzie grupkę. Bez nas ta łódka i tak popłynie a koleś jak ma wybrać żeby zarobić albo nie zarobić, to chyba jasne co wybierze. Kumplowi jakoś nie przyszło do głowy wsiąść na łódkę za proponowane 100 dolców, zbił do kilku, jakichś 5 czy 7. Na łódce byli tubylcy którzy płacili jeszcze mniej, ale inni turyści płacili różnie. To właśnie całkiem jak targ w Maroku o dziwo. Chcesz być panem turystą przez wielkie T - płać jak turysta i ciesz się że złapałeś okazję. Jak ktoś był na Malediwach to widocznie nie znaczy że wszystko wie. Ja też nie, ale chcę i pytam ludzi - byli, przeżyli i mówią, że płacisz te 2 dolce za prom albo 5 za łódkę. Jak chcesz płacić stówę za łódź niewiele się różnisz od tego co wykupuje all inclusive w kurorcie. Taka półcebula: tanio a drogo. Nie rozumiem. To nie ma nic wspólnego z low costem
garuda88 13 kwietnia 2015 20:18 Odpowiedz
Czasami płyną tylko raz lub dwa w tygodniu. Przy małej ilości czasu ciężko to wszystko zgrać. Jednak lokalne wyspy to nie resorty i żeby zobaczyć różnicę między nimi warto wybrać się do choćby jednego z nich. Trochę to kosztuje, ale masz obraz tych idealnych, rajskich Malediwów. Warto też popłynąć i zobaczyć rafę, tę ładniejszą, której przy lokalnych wyspach nie uświadczysz. Warto wziąć udział w wieczornym bbq - poznasz miejscowych i zjesz pyszne jedzenie. Ja za swoje Malediwy zapłaciłem 650$ + 1400 zł za bilety lotnicze (dwie osoby). Byłem z dziewczyną 6 dni. Widziałem resorty (3 i 4*), snoorkowałem na rafie koralowej oraz w punkcie z rekinami i płaszczkami, posadziłem tyłek na sand banku, zobaczyłem lokalną wyspę, zjadłem wiele dobrego i lokalnego jedzenia. Przeżyłem przygodę choć nie spałem na plaży (w nocy).
tomasz-sitnik 13 kwietnia 2015 20:33 Odpowiedz
No ja też zarzekałem się w Polsce, że nikt nie namówi mnie 'szybką łódź za 180 dolarów'. Wkurzony byłem, że przez późno odpłynięcie łódki stracę cały dzień na Maafushi. Na miejscu spotkałem parę z Anglii, którzy koczowali drugi dzień na Male bo zabrakło miejsc na promie. Potem dostałem ofertę za 20 dolarów za parę zamiast 90 i stwierdziłem, że nie ma co ryzykować bo wyjdzie na to samo, jak zapłacę za nocleg na Male. Male zobaczyłem w drodze powrotnej bo wtedy podpasował prom za 2 dolary z rana i miałem pół dnia na Male. Na wczasach podejmujemy albo złe albo dobre decyzje i różnie na tym wychodzimy. Kto pisze, że na czasach wszystko mu idealnie wypaliło to najpewniej ściemnia. Trudno też ocenić jak nie byliśmy w danej sytuacji. Co do podróży na inne wyspy to speed boat tak po prostu kosztuje do resortów, tam nie pływają miejscowe promy i lwia część kosztów wycieczki resortowej to właśnie transport. Ja marzyłem o byciu chociaż na chwilę w resortach jak z obrazka i oszczędzałem na to kasę
tomasz-sitnik 13 kwietnia 2015 20:40 Odpowiedz
garuda88, w którym roku byłeś? Podobno też od 2-3 lat ceny poszły ostro w górę wycieczek i tego typu rzeczy. Wycieczka na godzinę snokerlingu kosztowała od 70 do 100 dolarów za osobę. Resorty zaczynały się od 200 np. Fihalhohi.
tomasz-sitnik 13 kwietnia 2015 20:49 Odpowiedz
Wrecia2222 też byłem na takiej łódce za 5 dolarów i obiecywali, że jak zbiora ludzi załadują cały towar to popłyniemy. Moja speedboat odpłynęła po 2 godzinach, a tamta dalej stała i ładowali tam paprocie, deski, farby itp. a ludzi ani widu. Wtedy łódka za 20 dolarów była jedyną opcją żeby uratować dzień i podobnie jak garuda88 byłem tam krótko i wtedy uratowanie jednego dnia na rajskiej wyspie jest w sumie bezcenne zakładając że przebyłaś po to pół świata. Ok mogłem wybrać opcję za 5 dolarów i mógłbym się pochwalić w Polsce jaki to oszczędny jestem, ale na pewno nie byłbym wtedy zadowolony, a chyba chodzi o frajdę na wakacjach. Resorty na Malediwach kosztują tyle, że wczasy za 4-5 tys. na osobę to jest zdecydowanie LOW COST bo to cena jednej nocy w resorcie!
garuda88 13 kwietnia 2015 20:57 Odpowiedz
Byłem w tym roku w marcu. Gdy stałem w kolejce po bilety na prom, Ty spacerowałeś z dziewczyną po Maafushi :) Ja za więcej niż godzinę snoorkelingu płaciłem po 16$ :) Byłem w Biyadhoo Resort i Fun Island Resort. W jednym wejście było za 43$, a w drugim chyba lekko ponad 30. Transfer do resortów kosztował mnie 18$/resort/transfer w dwie strony. Ty byłeś w najdroższym resorcie zlokalizowanym przy Maafushi, więc różnica w cenie jest znacząca. :)
tomasz-sitnik 13 kwietnia 2015 21:27 Odpowiedz
Dzięki garuda88 za odpowiedź teraz już mi się wszystko układa w całość. Faktycznie zapłaciłem dużo bo brałem najdroższe resorty, ale obiecałem sobie, że dotrę na ten hamak na wodzie w Anatantarze;-) Przy okazji jeśli mogę się spytać.... (ogólnie podziwiam, że już tyle zwiedziłeś, a nawet dowiedziałem się, że czytałem już Twoje blogi) bo widziałem, że byłeś na Bali. Na przyszły rok marzy mi się Bali przez Hong Kong (może też wyskoczyć do Singapuru), widziałem, że ceny znośniejsze niż na Malediwach. Może coś napisać czy warto, gdzie nie warto, nawet tak skrótowo to byłbym wdzięczny za jakąkolwiek podpowiedź.
pytosz 15 kwietnia 2015 06:52 Odpowiedz
garuda 88 Twoja wiadomość doszła i bardzo dziękuję, że znalazłeś czas, ale nie mogę odpisać wiadomości prywatnej bo nie mam uprawnień. Powodzenia na kolejnej przygodzie i czekam na relację z Bali;]
kornel 17 kwietnia 2015 13:47 Odpowiedz
Najwyższy szczyt Malediwów ma nie 1 m wysokości lecz ponad 5 m - Mount Villingili http://en.wikipedia.org/wiki/Villingili_%28Seenu_Atoll%29 Zatem widziałeś 5 resortów. Gratki. To, że piszesz "Nam" wielką literą jest trochę dziwaczne, ale zupełnie nie rozumiem szacunku dla hotelu, w którym spaliście: "położenie hotelu i standard w Nim panujący".
pytosz 18 kwietnia 2015 09:36 Odpowiedz
"Nam" rozpędu po emailach firmowych gdzie używam zwrotów jak "Wasz" itp. Nie widziałem tylko byłem w 4 resortach. Hotel jak dla mnie był najlepszy jaki mógłbyć w moim budżecie. Wysokość 1 m zasłyszałem od tubylca. Kornelu czy coś jeszcze wynalazłeś do czego się możesz przyczepić?
amaire 19 kwietnia 2015 19:52 Odpowiedz
Może nie doczytałam dokładnie czy coś, ale możecie powiedzieć mi ile trwał Wasz wyjazd? :) I przyznam, że nie bardzo wiem o co chodzi w części: "Za wszystkie wycieczki zapłaciliśmy łącznie 4 tys. złotych. Domyślam się, że na wycieczki fakultatywne w Europie wydałbym połowę mniej, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że noc w resorcie, którym byliśmy zaczyna się od 4 tys. w górę, więc w tej cenie byliśmy w 4 resortach i mogliśmy korzystać z ich atrakcji i udogodnień" ? :) Wykupiliście jakieś wycieczki, które zawierały już noclegi, tak? :)
pytosz 19 kwietnia 2015 22:31 Odpowiedz
AMAIRE śpieszę wyjaśnić, że byliśmy w 4 resortach za co łącznie zapłaciliśmy 4 tys. złotych za 2 osoby. Jedne wycieczki były droższe drugie tańsze, zależało to od najogólniej mówiąc 'wypasu' resortu i odległości naszej wyspy od celu wycieczki. W żadnym z resortów nie nocowaliśmy, to były wycieczki rano wypłynięcie z naszej wyspy i pod wieczór powrót na nią. W dwóch resortach, których byliśmy noclegi kosztowały za noc średnio 4 tys., stąd moje porównanie, że za 4 wycieczki zapłaciłem tyle ile zapłaciłbym za przykładowy 1 nocleg w odwiedzanym resorcie. Na Malediwach byliśmy łącznie 8 dni, 4 spędzone na Maafushi, a kolejne 4 na całodniowych wycieczkach. Wszystkie noclegi w hotelu na Maafushi.
amaire 20 kwietnia 2015 15:13 Odpowiedz
pytoszAMAIRE śpieszę wyjaśnić
Oo super :) Dzięki ;)
guldendraag 19 maja 2015 20:32 Odpowiedz
Witaj, bardzo fajna i praktyczna relacja - multum informacji i ogólnie wszystko jak na tacy - gratuluję wakacji i dziękuję za podzielenie się cennymi wskazówkami. Mam jednak kilka pytań: - czy Maafushi to jedyna opcja - mimo wszystko nazywanie jej rajem to troszkę przesada w tym kontekście, że w porównaniu do resortow które pokazałeś, widać znaczną różnicę. Powiedziałbym że to raczej bardzo ładne miejsce. Natomiast czy są inne wyspy tubylcze do rozważenia? czy to jedyna opcja, skąd właśnie ten run na tą wyspę? 2. pisaleś że z biurem podróży resort to wydatek 40-50 tys. Ostatnio widziałem lasty z niemiec i były tam resorty z all za 3000 euro za parę (trzy lub czterogwiazdkowe) - tzn. że takim resortom jest daleko do tych, które Ty odwiedziłeś, tak? W czym tkwi ta różnica? 3. mógłbyś szerzej opisać ile kosztuje wstęp do raju czyli do resortów? - pisales tylko że do tego najlepszego w którym byłeś 400$ za parę, tak? Ja myślałem że w cenie wstępu jest All łącznie z drinkami i jedzen
guldendraag 19 maja 2015 20:39 Odpowiedz
Kurcze strasznie brzydko się formują te komentarze;/ 4) czy w cenie wstępu do resortu jest możliwość z korzystania ichniejszych atrakcji typu nurkowanie, skutery wodne itd - a jeśli nie, to jak z cenami takich atrakcji? 5) czy to mocno ryzykowne lecieć z tyloma przesiadkami? nie byałes się że jakiś lot odwołają/przesuną i dalej nici? 6) czy hotel zamawiałeś na bookingu? jak go opłacałeś? 7) w porówaniu do Tajlandii w której byłeś - jak wypadają Malediwy? Albo jeszcze bardziej pytanie z kosmosu - jak wypadają europejskie kurorty na tle malediwów (o ile byłeś)? ja do tej pory byłem głównie w Chorwacji, Grecji (Kreta), Teneryfa - przykładowo na Krecie mi zeszło 7k, na Tene podobnie, więc twoje 10k nie szokuje na ich tle... 8) czy szczepiliście się na coś? 9)jak z ubezpieczeniem i ewentualnym ich odpowiednikiem naszego NFZ? Przepraszam że aż tyle pytań :P
lukewolf 30 listopada 2015 19:27 Odpowiedz
Świetna relacja i super foty :) Bardzo praktycznie wszystko opisane i fajny sposob na w miare niskobudzetowe Malediwy !
adriana-stefaniak 4 stycznia 2016 20:36 Odpowiedz
Witaj Piękna relacja i jeszcze piękniejsze zdjęcia.My lecimy na Maafuschi 2 marca. Mam jednak pytanie,czy pamiętasz ile kosztowało wejscie do resortu Anantara oraz Filhalholi? Będę wdzieczna za odpowiedź Pozdrawiam
tomasz-sitnik 4 stycznia 2016 22:03 Odpowiedz
Najlepiej będzie jak zapytasz swój Hotel o orientacyjne ceny wycieczek. Filhalholi nie było drogie, ale też nie było w tym nic do wydania na miejscu, kojarzy mi się coś koło 100 dolarów na osobę albo i trochę mniej. Antantara była najdroższa ze wszystkich wycieczek bo to 5 gwiazdkowy hotel. Tu wydaliśmy nawet 1500 zł na dwie osoby czyli po 25 dolarów na osobę, ale plus taki, że po 100 dolarów na głowę jest do wydania. Wydaje się dużo, ale jak drinki są po 13 dolarów plus jakieś ich dodatkowe podatki spokojnie da się wydać, na porządny posiłek deser, a resztę przepić. Na Rihiveli, Kandooma, Filaholi i Antantara wydaliśmy razem 4 tys. złotych. Trudno coś doradzić, każdy wyspa czym innym zachwyca. Polecam filmiki na youtube i sprawdzenie co jest bardziej w Twoim klimacie. Kandooma to uruzmaicona wyspa z różnymi zakątkami, Antantara to szczyt luksucu, Rihiveli to piękna przyroda i bezludna wysepka obok, a Filhalholi to raj do nurkowania.
tomasz-sitnik 4 stycznia 2016 22:03 Odpowiedz
Najlepiej będzie jak zapytasz swój Hotel o orientacyjne ceny wycieczek. Filhalholi nie było drogie, ale też nie było w tym nic do wydania na miejscu, kojarzy mi się coś koło 100 dolarów na osobę albo i trochę mniej. Antantara była najdroższa ze wszystkich wycieczek bo to 5 gwiazdkowy hotel. Tu wydaliśmy nawet 1500 zł na dwie osoby czyli po 25 dolarów na osobę, ale plus taki, że po 100 dolarów na głowę jest do wydania. Wydaje się dużo, ale jak drinki są po 13 dolarów plus jakieś ich dodatkowe podatki spokojnie da się wydać, na porządny posiłek deser, a resztę przepić. Na Rihiveli, Kandooma, Filaholi i Antantara wydaliśmy razem 4 tys. złotych. Trudno coś doradzić, każdy wyspa czym innym zachwyca. Polecam filmiki na youtube i sprawdzenie co jest bardziej w Twoim klimacie. Kandooma to uruzmaicona wyspa z różnymi zakątkami, Antantara to szczyt luksucu, Rihiveli to piękna przyroda i bezludna wysepka obok, a Filhalholi to raj do nurkowania.
adriana-stefaniak 5 stycznia 2016 08:55 Odpowiedz
Witaj Bardzo dziękuję za odpowiedz.Generalnie to chciałabym zobaczyć miejsca znane z pocztówek i ten....hamak :),jednak muszę liczyć się z kosztami,bo nie lecę sama i muszę dostosować się do reszty. Cały czas przeszukuje internet.Wysłałam również pytanie do naszego hotelu,ale odpowiedź nie była jednoznaczna hihihi(wszystko zależy od liczby osób) itd. No nic ,szukam dalej ,a po powrocie,pewnie również napiszę relację i podzielę się moimi doświadczeniami na tej stronie . Bardzo dziękuję jeszcze raz i życzę wszystkiego dobrego. Ada
tomasz-sitnik 5 stycznia 2016 09:28 Odpowiedz
Wydaje mi się, że zawsze większa liczba osób to taniej i nam też proponowali i każda z wycieczek np. w 4-6 osób była tańsza o np 15-20 dolarów. Wynika to z tego, że wtedy koszt transportu do resortu rozkłada się na kilka osób. Pilnuj też terminów, bo do tych popularnych resortów czasem nie ma miejsc. Oni np. przyjmują danego dnia tylko 3-4 pary spoza resortu i więcej nie. Zdarzyło się, że 2 dni pod rząd Antantara była nieosiągalna, dopiero za 3 razem udało się zarezerwować przez Nasz hotel. Najlepiej na początku pobytu zgłosić na których wycieczkach Wam zależy i naciskać recepcję żeby załatwiali. Jak odłożycie na sam koniec to może się nie udać i nie warto ryzykować. Patrzyłem wczoraj i wcześniej pisałem komuś na świeżo po powrocie, że Antantara 200 dolców, ale na pewno na dwie osoby wyszło coś 1300-1400 zł. Kontakt z hotelami na Maafushi mailowy jest tragiczny, ale na miejscu będą skakać wokół Was i we wszystkim pomogą. Byle dotrzeć na wyspę, potem już jest z górki. Powodzenia!
adriana-stefaniak 11 stycznia 2016 09:12 Odpowiedz
Witaj ponownie:) Im bliżej do mojego wyjazdu,tym więcej pytań mi się przez głowę przewija.... Jeszcze mam pytanie ,jak tam jest z tym ich czasem? wiem ze różnica jest 4 godziny do przodu,ale za nic w swiecie nie kumam o której bedziemy na miejscu hihih.Na bilecie mam 9:35 przylot do Male i teraz nie wiem czy jest to ich czas czy nasz.Jeżeli nasz czas to w Male bedziemy ok 14 -ej i tu mam problem czy zdążymy na prom na Maafushi.Jezeli natomiast jest to czas lokalny to wszystko ok. Proszę nie śmiac się pod nosem hihi bo pierwszy raz lecę tak daleko ,no i dlatego mam takie dziwne pytania.:) Dziekuję i pozdrawiam
olajaw 11 stycznia 2016 09:58 Odpowiedz
Na bilecie zawsze masz podany czas lokalny :)
pytosz 11 stycznia 2016 10:20 Odpowiedz
Tak jak napisała olajaw, będziesz miała czas lokalny podany na bilecie, a żeby mieć 100% pewności sprawdź czas lotu, dodaj do czas wylotu i ile jest różnicy czasowej i czy się zgadza. Z drugiej strony w Resorcie Rihivelli jest inny czas niż na innych wyspach, bo to była francuska wyspa i jest innych czas niż na Male i Maafushi ;p;p;p
pytosz 11 stycznia 2016 10:27 Odpowiedz
Pamiętaj, że na prom musisz przejechać najpierw promem z lotniska do stolicy Male. A potem zamówić taksówkę i dojechać na drugi koniec wyspy do portu (bardzo tanio jakieś 5 dolarów). Z promem do Maafushi trzeba uważać, nam turyści z Anglii mówili, że musieli czekać jedną noc dodatkowo na Male bo prom ich nie zabrał, brakowało miejsc, a bilety mieli... Przestraszyliśmy się tego i dostaliśmy się na wyspę inaczej. W porcie była łódka, której właściciel powiedział, że jak uzbiera się 4-5 par na Maafushi to za 30 dolarów od pary podrzuci. Zebrało się bardzo szybko, czekaliśmy, aż załadują też towary po czym okazało się, że przesadzili nas na speed boat i jakoś o 13 byliśmy w hotelu. W związku z tym jak Ty podróżujesz w kilka osób to może warto nie czekać na prom i nie ryzykować, tylko się złożyć i mieć dodatkowy dzień w raju bo będziecie dużo wcześniej i szybciej, chyba, że dacie radę jeszcze na poranny prom, my nie zdążyliśmy.
adriana-stefaniak 11 stycznia 2016 10:55 Odpowiedz
:) Jejku,jacy Wy kochani jesteście :) Dziękuję za tak szybkę odpowiedź i dodatkowe wskazówki :) Wstępnie rozmawialiśmy już o tym,ze może jednak popłyniemy na Maafushi motorówką.Nie było sprzeciwów ,więc zobaczymy. Jeszcze raz bardzo dziękuję :)