0
kendi 3 marca 2015 19:10
Ponieważ byliśmy już 2 razy w Gruzji to dotarło do nas, że Gruzja graniczy z Turcją. Wymyśliliśmy więc, żeby dostać się do Istambułu właśnie od tamtej strony. Bilety z Warszawy do Kutaisi na 17.II. kupiliśmy po 74zł. od osoby - w międzyczasie Wizz zmienił nam lot na 15.II - taki urok wczesnych rezerwacji w Wizz :)
Plan był taki, żeby przenocować w Kutaisi (nocleg 25 lari za 2 osoby - jeszcze przed spaniem zostaliśmy poczęstowani winem i pogadaliśmy z gospodarzami - rosyjski się przydaje).
Marszrutka z lotniska do Kutaisi kosztuje 5 lari od osoby. Rano zjedliśmy charczo (7 lari) i wypiliśmy piwko (1,20 lari) w zaprzyjaźnionej spelunce a potem marszrutką za 10 lari do Batumi.
Batumi omijaliśmy przy naszych poprzednich wizytach w Gruzji trochę z braku czasu a trochę z obawy, że miasto to zostało zainfekowane zachodnią cywilizacją. Niestety nasze obawy potwierdziły się w 100%. W mojej opinii, jeśli ktoś chce zobaczyć jak Gruzja nie wygląda powinien odwiedzić Batumi. Wszystko podświetlone na kolorowo, ekskluzywne hotele w absurdalnie wysokich cenach, futurystyczna architektura, grające fontanny.

Image

Image

Image

Image

Chciałbym uprzedzić, że nie chcę nikogo obrazić - wiem, że niektórym Batumi będzie się podobało, na pewno wielu Gruzinów jest dumnych z tego jak Batumi jest nowoczesne.
Ja mam po prostu inny gust, od samego początku podobało mi się w Gruzji to, że jest tam tak jak u nas było 30 lat temu - sentyment taki :)

Właśnie taką Gruzję uwielbiam

Image

Image

No ale dosyć o moich gustach. Udaliśmy się na dworzec autobusowy i nasza ulubiona Gruzja wróciła. Rybka (6 lari) w spelunce na dworcu gdzie miejscowi rozpijali flaszkę szklankami - my tylko piwko (1,50 lari).
Dowiedzieliśmy się, że z dworca jeżdżą autobusy do Ankary i do Istambułu (jeden i drugi 60 lari od osoby). My tylko do Trabzonu - bilet kosztuje 20 lari. Startujemy jutro o 13.

Nocleg w Batumi (30 lari za 2 osoby).

Rano po 6 khinkali na osobę (0,60 lari za sztukę) + piwko (2 lari) i o 13 wsiadamy na dworcu w Batumi w marszrutkę do Trabzonu. Pół godziny później jesteśmy na granicy tureckiej. Wszyscy pasażerowie wysiadają, zabierają swoje bagaże i pieszo przekraczają granicę. Kontrola paszportowa to formalność - póki co wiza konieczna (kupiona on-line za $20,70). Do przejścia spory kawałek - pewnie jakieś 300-400m. Po drodze sklepy wolnocłowe - i tutaj uwaga praktyczna - jeśli zrobiliście błąd i nie zaopatrzyliście się w alkohol w Gruzji to kupujcie tutaj - w Turcji będzie tylko drożej albo … dużo drożej :( Piwko w sklepie 5-7 lir (w lokalu 9-10 lir), pół litra wódki - 35-50 lir.

Image
Granica gruzińsko - turecka już po stronie tureckiej.

Z Trabzonu mieliśmy kupiony na 19.II bilet na lot Pegasusem do Istambułu. Ponieważ, jak już wcześniej napisałem, nasz lot z Warszawy do Kutaisi został przesunięty o 2 dni wcześniej to w Trabzonie zamiast jednego wypadły nam 3 noclegi - niestety nocleg w północno wschodniej Turcji jest drogi - trzeba liczyć ok 100 lir tureckich za nocleg dla 2 osób - całe szczęście, że z pomocą przyszedł kod rabatowy z Expedia.com :D

Hotel mieliśmy poza miastem, jeszcze 3 km przed lotniskiem z którego jest ok. 4km do Centrum. Podróżowanie po Turcji jest jednak bardzo podobne do tego w Gruzji. Machacie pierwszej jadącej marszrutce i już jedziecie :) 1,2,3,4 liry w zależności od odległości, czyli tak jak w Gruzji niewiele. W sumie to dziwne, zważywszy na to, że paliwo jest w Turcji 2 x droższe niż w Gruzji (3,80 lir za 1L ON i 4,35 lir za 1L Benzyny).

Po dotarciu do Centrum Trabzonu nadeszła pora na pierwszy prawdziwy kebab. I tutaj wiele osób może być zaskoczonych. Otóż w Turcji kebab to po prostu mięso z rusztu a form w jakiej może zostać podane jest naprawdę dużo. Na pierwszy raz poprosiliśmy samo mięso baranie na talerzu, do tego dostaliśmy 3 talerzyki (z cebulą, z drobno posiekanym pomidorami z różnymi przyprawami i trzeci z posiekaną sałata lodową) i pieczywo. Kolejnym zaskoczeniem jest cena, otóż kebab z baraniny jest najdroższy i 100g kosztuje 10 lir (ciekawostką jest fakt, że obok rusztu stoi sobie waga i faktycznie te 100g jest ważone). Dla porównania kebab z kurczaka kosztuje 4 liry za 100g – więc różnica w cenie jest znaczna. Za 2 kebaby po 200g z tymi wszystkim dodatkami zapłaciliśmy w sumie 40 lir. No i jeszcze herbata – zwyczajowo podawana po jedzeniu – ani razu nie doliczono nam nic do rachunku za herbatę :)
Ponieważ zjeść lubimy to teraz przyszła kolej na Pidę – to taka turecka pizza – tyle, że na podłużnym placku i z zawiniętymi bandami. W Trabzonie najlepiej nam smakowała w piekarniach, gdzie sprzedawany jest chleb – tam też jest najtaniej – z serem 7 lir a z mięsem 12 lir.

Image
Pida w piecu - najlepsza z pieca opalanego drewnem.

Zrobiło się późno więc postanowiliśmy jeszcze poszukać jakiegoś piwka. Trzeba się przyznać, że nie przewidzieliśmy, że piwko w Turcji kosztuje w sklepie jakieś 5 razy więcej niż w Polsce i w dodatku w miejscach mniej turystycznych nie tak łatwo znaleźć sklep sprzedający alkohol. Nasz błąd – należało się spodziewać tego po muzułmańskim kraju. Ostatecznie skusiliśmy się na winko, ponieważ jest średnio „tylko” jakieś 2-3 razy droższe niż w Polsce :(

Powrót do hotelu był odrobinę trudniejszy, ponieważ należało namierzyć marszrutkę, którą moglibyśmy pojechać z Centrum Trabzonu – chwilę nam to zajęło – angielski nie jest powszechny w Turcji a po rosyjsku tutaj nikt nie mówi, niemiecki też mało przydatny. I chociaż mieliśmy wrażenie, że chyba każdy Turek potrafi powiedzieć kilka słów po polsku to jednak sytuacje w których trudno się dogadać są powszechne. Na szczęście okazało się, że w olbrzymiej większości Turcy to bardzo serdeczni i pomocni ludzie i pomimo bariery językowej nie zdarzyło nam się, żebyśmy się nie „dogadali” :)

W telewizji pokazują Istambuł - sparaliżowany po opadach śniegu. Loty opóźnione albo odwołane. No nic, mamy nadzieję, że za 3 dni sytuacja się poprawi a tymczasem i u nas za oknem pada śnieg.

Następnego dnia wypożyczamy na 2 dni samochód i jedziemy zobaczyć wschodnią Turcję z bliska.

CDNSamochód wypożyczyliśmy przez EconomCarRental z odbiorem i zwrotem na lotnisku w Trabzonie. Mieliśmy go odebrać o godz. 10 i ktoś miał na nas czekać z kartką z moim imieniem i nazwiskiem w hali przylotów. Niestety nikogo nie było. ECR przydzieliło nam lokalną wypożyczalnię AssistCar Rental, która nie ma swojego biura na lotnisku. Jednak wystarczyło zadzwonić pod podany w rezerwacji numer i po 5 minutach pojawił się człowiek z moim imieniem i nazwiskiem na kartce, na szczęście mówił po angielsku bo nie wiem jak byśmy się dogadali przez telefon :lol:
Wypożyczenie na 2 doby kosztowało niecałe 200zł. z dodatkowym ubezpieczeniem szyb, opon itp. Miała być Toyota Yaris, dostaliśmy Fiata Linea. Samochód dostaliśmy z pustym bakiem i z takim zwróciliśmy. Żadnych niespodzianek nie było - wypożyczalnia ma zresztą bardzo dobre opinie. Ponieważ spadł śnieg to ważne było, że przynajmniej na napędzanej osi były opony zimowe. Na karcie kredytowej blokada 500 lir - zniknęła tydzień po zwrocie auta.
Postanowiliśmy pojechać do Sumela Monastiri - klasztoru prawosławnego pod wezwaniem Marii Dziewicy. Klasztor został wybudowany na stromym zboczu góry Mela na wysokości 1200m.
Klasztor znajduje się około 45 kilometrów na południe od Trabzonu. Jadący samochodem od strony wybrzeża Morza Czarnego powinni w Trabzonie skręcić na południe na drogę D 885 (E 97) i jechać nią do miejscowości Maçka. Tam skręcamy na wschód opuszczając E97 nieco przed miejscem, gdzie łączą się dwa potoki, i tą drogą jedziemy aż do granicy Altındere Millî Parkı (Parku Narodowego doliny Altindre).
Bez samochodu można dojechać z Trabzonu marszrutką do miejscowości Maçka i tam złapać marszrutkę do klasztoru. Cen nie znam ale myślę, że za 20 lir można obrócić w dwie strony.
Potem czeka nas 3km piesza wycieczka drogą pod górę. Teoretycznie jest droga, którą można pojechać dalej i dojechać nią na parking położony jakieś 2km dalej ale w zimie jak leży śnieg droga nie jest przejezdna.

Image

Jest też droga na skróty, ale jest dosyć stroma i nie chciało nam się brnąć w śniegu.

Image
Położenie klasztoru jest naprawdę niesamowite.

Image
Jeśli ktoś klasztoru nie zauważał to tutaj zbliżenie :)

Po ok. 1,5h pieszej wędrówki docieramy do celu
Image

Niestety w wyniku zawirowań politycznych klasztor został opuszczony w 1923r. Trochę to przykre jeśli wziąć pod uwagę, że historia tego miejsca liczy dobrze ponad 1000 lat. Nie będę o tym pisał - polecam za to poczytać o historii klasztoru w internecie, bo jest dosyć ciekawa.

Bilet wstępu kosztuje 15 lir.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Niestety wiele fresków zostało celowo zniszczonych.

Image

Image

Image
I jeszcze widok z klasztoru.

Wracając postanowiliśmy odwiedzić turecką wieś, ponieważ zaintrygowała nas dosyć nietypowa architektura.

Image
Praktycznie cała zabudowa jest piętrowa.

Image
Dwu- trzypiętrowe budynki wyglądają dosyć specyficznie w tym krajobrazie :)

Image
Meczetów chyba więcej niż u nas kościołów

Zgłodnieliśmy więc postanowiliśmy coś zjeść. Padło na świeżą rybkę.

Image
Lavrak - czyli pstrąg morski - jedna z najpopularniejszych ryb z Morza Czarnego

Image
I bardzo smaczna - mniam :)

Rybka podana z dwoma sałatkami. Jedna z cebulą, marchewką, czerwoną kapustą i sałatą lodową. Druga złożona z kiszonych ogórków, kiszonej czerwonej kapusty, kiszonej marchewki i kiszonej papryki. Do tego oczywiście cytryna, pieczywo, woda. A na koniec mocna herbatka.

Cena za 2 ryby z wszystkimi dodatkami to 50 lir - całkiem rozsądnie, tym bardziej, że świeżutka, smażona tuż przy małym porcie.

Image

Zrobiło się późno, zajechaliśmy jeszcze po pidę i winko i wróciliśmy do hotelu.

W telewizji nadal Istambuł i śnieg. Ciągle sporo opóźnionych i odwołanych lotów, głównie krajowych.
Niedobrze, ale przynajmniej ma się ocieplić - jest szansa, że śnieg stopnieje - prognoza napawa optymizmem.

CDNNa następny dzień za cel obraliśmy sobie urocze miasteczko Uzungöl położone w górach około 100km od Trabzonu.

Po drodze w okolicach Rize jest dużo pól na których pięknie rośnie sobie herbata

Image

Image

Image


Nazwa miasteczka Uzungöl pochodzi od nazwy malowniczego jeziorka, które powstało ze strumienia w wyniku osunięcia skał.

Image

Image

Image

Image

Naturalne jezioro zostało ogrodzone, otrzymało uregulowane brzegi i teraz bardziej przypomina sztuczny staw.
Znajduje się tutaj wiele hoteli, pensjonatów, restauracji i oczywiście sklepów z pamiątkami. Prawie wszystkie budynki są obłożone drewnem, myślę, że w sezonie są tutaj tłumy.

Image

Ponieważ 5 osób to dla nas już tłum to cieszę się, że dotarliśmy tutaj poza sezonem, choć myślę, że kiedy jest zielono to miejsce to wygląda jeszcze ładniej. I na pewno jest gdzie pochodzić po górkach.

Specjalnością lokalnych restauracji są pstrągi.

Obeszliśmy jezioro dookoła, zwiedziliśmy okolicę i wróciliśmy do Trabzonu.

W Trabzonie warto zobaczyć muzeum Hagia Sophia.

Image

Image

Kiedyś był to kościół chrześcijański obrządku greckiego, później jak wiele innych został zamieniony na meczet - w każdym razie powstał w XIII wieku.
Znajduje się tutaj także muzeum. Na ścianach zostały odsłonięte, zamalowane wcześniej, piękne freski ze scenami z Nowego Testamentu, również pochodzące z XIII wieku.

Image

Image

Image

Image


W Trabzonie jest również ładna twierdza, mury miejskie, kilka ładnie oświetlonych meczetów.

Image

Można też spotkać kota w armacie.

Image

Czas na kebab, pidę, winko i do hotelu.

Zastanawiała nas dzisiaj na śniadaniu duża liczba Włochów. Oczywiście powód był. Trabzonspor grał z Napoli.
Jednak Trabzonspor przegrał z Napoli 4:0 i podobnie jak Legia zakończył rozgrywki w Lidze Europy.

Szybkie sprawdzenie prognozy i tablicy Przylotów/Odlotów w Istambule - jest wyraźna poprawa. Dobrze bo następnego dnia mamy lot do Istambułu.

Niestety to nie koniec wieczoru - okazało się, że podobnie jak wielu innym osobom Expedia.com skasowała nam rezerwację w Kapadocji. Dobra, dzwonię i ... dzwonię ponownie po czym ... znowu dzwonię. I jeszcze kilka razy. Nie wchodząc w szczegóły, na koniec na moim koncie w Expedii ląduje kupon do ponownej rezerwacji hotelu. Upór się opłacił :)

CDN

Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

krasnal 3 marca 2015 19:29 Odpowiedz
kendi napisał:niestety nocleg w północno wschodniej Turcji jest drogi - trzeba liczyć ok 100 lir tureckich za nocleg dla 2 osób - całe szczęście, że z pomocą przyszedł kod rabatowy z Expedia.com :DTu się nie zgodzę - spałem w Trabzonie, Erzurum i Hopie i nigdy nie płaciłem więcej niż 40 lir za dwójkę.
popcarol 3 marca 2015 19:36 Odpowiedz
Fajna relacja, obserwuje! :)
kendi 3 marca 2015 20:30 Odpowiedz
krasnal napisał:Tu się nie zgodzę - spałem w Trabzonie, Erzurum i Hopie i nigdy nie płaciłem więcej niż 40 lir za dwójkę.Ja wrzuciłem przed chwilą Trabzon na 4.IV w hotel4free to najtaniej wyszło 166zł. za dwójkę, w hotelscombined trochę taniej ale ciągle najtaniej to 133zł.Jak możesz to napisz tutaj gdzie szukałeś noclegów dla tego regionu, na pewno komuś się przyda!
jekyll 3 marca 2015 20:34 Odpowiedz
Fajnie się zaczyna czekam na cd :)
krasnal 3 marca 2015 20:57 Odpowiedz
Ok - w sumie hotele, w których nocowałem raczej nie są w globalnych systemach rezerwacyjnych. Warunki skromne/bardzo skromne, jak pisało w przewodniku - raczej dla mieszkańców okolicznych wiosek przyjeżdżających na targ.Dane są z mojej wycieczki w 2009, więc pewnie ceny wzrosły, nie mam też gwarancji, że te obiekty jeszcze istnieją.Trabzon, hotel Benli, 41.004814, 39.73275, cena 20 TL za pokój 2-os. Hopa, hotel Papila-2, 41.392904,41.418451, cena 30 TL za pokój 2-os. Erzurum, hotel Bayburt, 39.910761,41.27042, cena 20 TL za pokój 2-os.Z tego obiektu zdjęć niestety nie mam, ale standard podobny.
popcarol 13 marca 2015 09:40 Odpowiedz
Czekam na cd :)
pifko 9 kwietnia 2015 21:27 Odpowiedz
My też czekamy z niecierpliwością. Nie daj się prosić.